fbpx
Image ComicsRecenzje Komiksów

Dalekosiężne Macki N’Rygotha czyli recenzja 2 tomu Rat Queens

Czas na powrót do Palisady, nietypowej wioski w której najemnicy mają co robić. Wśród nich rządzą niepodzielne władczynie tego fachu czyli Rat Queens! Dalsze losy niekonwencjonalnych bohaterek o ciętym języku i skłonności do używek. Tym razem pradawne zło puka do drzwi, a Rat Queens je wyważają!

Nareszcie! Niezmiernie się cieszę, że w moje ręce trafił drugi tom Rat Queens. Pierwszy tom bardzo mi przypadł do gustu dzięki swojemu bardzo luźnemu podejściu do tematu. Klasyczne fantasy w klimacie RPG z bohaterkami, które nie tylko zażywają wszelkiego rodzaju używki ale również ich odzywki są równie ostre jak nie jeden dwuręczny miecz. Wydawnictwo Non Stop Comics nie kazało czytelnikom czekać zbyt długo bo tak naprawdę na początku tego roku możemy wskoczyć po raz kolejny w wir przygody. Czy komiks nadal oczarowuje? Czy jednak pierwszy zachwyt już opadł? Przekonacie się już niebawem!

Rat Queens vs. Przedwieczni!

Piękne, bezwzględne, śmiertelnie niebezpieczne – zdecydowanie najlepsze łowczynie nagród w całej Palisadzie. Hannah, Violet, Dee i Betty kontynuują swoją przygodę, która doprowadza je jak zwykle do wielkiej zadymy z mieczami, łukami i gigantycznymi mackami. Jak to zwykle bywa od przeszłości nie da się uciec. Trafia na Dee do, której z prośbą o pomoc przychodzi mąż. Jak się okazuje wszystko zaczyna być powiązane, nawet nagłe zniknięcie Sawyera. Kapitan straży z mroczną przeszłością. Przecież ta sytuacja sama prosi się o kłopoty. Zwłaszcza, jeżeli ktoś ma przeszłość czarną jak noc. Dziewczyny po raz kolejny muszą stawić czoła zagrożeniem jakie spadają na Palisadę ale również zmierzyć się ze swoimi najgorszymi wspomnieniami. Do tego wszystkiego dokładamy jeszcze masę macek i potwory w klimacie H.P Lovcrafta.

Trzeba przyznać, że Kurtis J. Wiebe ma naprawdę bardzo interesujące pomysł. Podczas tworzenia Rat Queens inspiruje się naprawdę dobrymi rzeczami. Mowa tu oczywiście o klasycznym RPG i wspomnianym wcześniej H.P Lovcrafcie. W drugim tomie stawia jednak na rozwinięcie bohaterek i poznanie ich przeszłości. jest to bardzo dobre założenie, jednak traci na tym dynami całej opowieści. Dzięki temu poznajemy szerszy obraz, dlaczego tak a nie inaczej potoczyły się losy każdej z dziewczyn. Dodatkowo między słowami można łatwo wywnioskować dlaczego ta drużyna otrzymała taką nazwę i czyj to był pomysł. Nie brakuje tu również ciętego języka i humoru, jednak odnoszę wrażenie, że jest nieco lżej niż poprzednio. Kurtis J. Wiebe być może trochę zmienił do tego podejście, lub jest to tylko moje odczucie, jednak poprzednio lepiej się przy tym bawiłem.

Historia jest jak najbardziej wciągająca, Wiebe bawi się klasyczną konwencją fantasy wymieszaną z horrorem. Bohaterki są świetnie rozpisane, porze co ciężko je nie pokochać. Również warstwa emocjonalna jest inna w stosunku do pierwszego tomu. Jednak nie brakuje tu klasycznego slashera z masą krwi bo za to również kochamy Rat Queens. Cały urok tego komiksu jest w luźnym podejściu do tematu, nie ma co doszukiwać się tu większej filozofii czy przemyśleń egzystencjonalnych. Czytelnik ma się dobrze bawić i to jest właśnie esencja Rat Queens!

Nie tylko piękne kobiety!

Za rysunki do drugiego tomu odpowiadają Roc Upchurch i Stjepan Sejić. Obaj artyści świetnie odnajdują się w wykreowanym przez Wiebea świecie. Każda z bohaterek jest inna i wyciągnięte są w każdym z przypadków najważniejsze atrybuty. Oczywiście nie samymi pięknymi bohaterkami żyje ten komiks. Również lokacje czy potwory są świetnie przedstawione. Palisada jest mrocznym, klimatycznym miasteczkiem z kamiennymi zaułkami co świetnie oddaje Sejić. Jego prace to pewnego rodzaju mroczne, malarskie klimaty. Stosuje on świetną paletę barw, zwłaszcza w dynamicznych scenach. Po zobaczeniu jego prac mam ochotę poznać inne jego dzieła, gdyż przyznaje się, że jest to moje pierwsze spotkanie z tym rysownikiem.

Cztery dziewczyny i macki!

Za wydanie komiksu w naszym kraju odpowiada Non Stop Comics. Wielokrotnie wspominałem, że komiksy wypuszczane z pod ich skrzydeł stoją na bardzo wysokim poziomie. Cieszy mnie to, że nadal tak jest. Za tłumaczenie odpowiadają Maciej i Kamil Śmiałkowscy. Panowie, trzeba przyznać, że bardzo dobra robota. Brawo. Tekst jest dowcipny, klimatyczny i ma w sobie ikrę, co czasami ciężko jest przenieść z oryginalnego tekstu. Tu na szczęście się udało. Jedyną rzeczą, która rzuciła mi się w oczy na okładce to brak szczura. Chodzi oczywiście o logo głównych bohaterek. Owszem jest fajne liternictwo z ogonkiem, ale klimatycznego loga brak. A szkoda. A jak już jesteśmy przy liternictwie to na plus zdecydowanie jest zmian w tytule tomu. Jest ono bardziej klimatycznie i dopasowane względem pierwszego tomu.

Królowe wróciły i to w dobrym stylu. Te dziewczyny wiedzą jak dobrze się bawić i stawić czoła wszelkim przeciwnościom losu. Drugi tom to jak już wspomniałem kontynuacja, która pokazuje nam przeszłość bohaterek. Dzięki temu mamy szerszy obraz na każdą z nich. Dodatkowo muszę przyznać, ze jest to jedne z niewielu komiksów, gdzie zabawa konwencją fantasy wychodzi tak dobrze. Zdecydowanie warto sięgnąć po ten komiks bo Rat Queens to niezwykła opowieść, która momentami jest słodko-gorzka. Jednak cały czas przyciąga i trzyma w napięciu. Zdecydowanie jest to pozycja godna polecenia nie tylko dla fanów gatunku, ale również dla osób, które uważają komiks za coś dla małolatów. Rat Queens chętnie zmienią to przeświadczenie!

Ocena: 8/10

Komiks do nabycia na stronie wydawnictwa Non Stop Comics.

 

5 komentarzy do “Dalekosiężne Macki N’Rygotha czyli recenzja 2 tomu Rat Queens

  • Bardzo mi się podoba, że mamy tutaj bohaterki, a nie bohaterów – że w stereotypowo męskie role wsadzono kobiety. Najważniejsze, że zrobiono to dobrze i dzięki temu czytelnik może się przekonać, że kobiety również mogą takie być: wojownicze, wulgarne, nadużywające alkoholu, lubiące seks – bo czemu nie? 😉 A jeśli spodobała Ci się kreska Sejica, to polecam jego Sunstone, bo jest naprawdę świetnie (nie tylko pod względem warstwy graficznej) 😀

    Odpowiedz
  • Bardzo mi się podoba, że mamy tutaj bohaterki, a nie bohaterów – że w stereotypowo męskie role wsadzono kobiety. Najważniejsze, że zrobiono to dobrze i dzięki temu czytelnik może się przekonać, że kobiety również mogą takie być: wojownicze, wulgarne, nadużywające alkoholu, lubiące seks – bo czemu nie? 😉 A jeśli spodobała Ci się kreska Sejica, to polecam jego Sunstone, bo jest naprawdę świetnie (nie tylko pod względem warstwy graficznej) 😀

    Odpowiedz
  • Zgadzam się w zupełności! Błaha historyjka opowiedziana w fajny i zabawny sposób (Violet rządzi!). Ilustracje śliczne, szkoda tylko, że przy zmianie perspektywy kadry nie zawsze są udane, a dziewczynom wskakują nadprogramowe kilogramy w rożne miejsca 🙂

    Odpowiedz
  • Zgadzam się w zupełności! Błaha historyjka opowiedziana w fajny i zabawny sposób (Violet rządzi!). Ilustracje śliczne, szkoda tylko, że przy zmianie perspektywy kadry nie zawsze są udane, a dziewczynom wskakują nadprogramowe kilogramy w rożne miejsca 🙂

    Odpowiedz
  • Pingback: Co się czyta, co się poleca vol. 8 – NONSTOPCOMICS

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *