Jak nie robić eventów czyli recenzja AXIS
AXIS tajemniczy tytuł wydarzenia rozgrywanego w głównym uniwersum Marvela. Tym razem połączony umysł zmarłego Xaviera z Red Skullem pustoszy nasz świat. Avengers i X-Men muszą porzucić dawne waśnie i stawić wspólne czoła zagrożeniu. Zarówno zwycięstwo jak i porażka może zostać opłacone straszliwymi kosztami. Kolejny duży event, który zmieni naszych ulubionych bohaterów nie do poznania!
Eventy, eventy i jeszcze raz eventy. Marvel uwielbia zasypywać swoich czytelników kolejnymi wydarzeniami związanymi z naszymi ulubionymi bohaterami. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. W takim komiksie można umieścić dosłownie wszystkich, których solowe przygody się sprzedają, oraz tych, których solowe serie nie przynoszą dochodu. Dzięki temu Ci drudzy mają szansę się wybić. Jednak przeważnie wszystko sprowadza się walki kilku najpopularniejszych drużyn w rozmaitych konfiguracjach. Tym razem Axis – tytuł, który miał diametralnie zmienić nasze postrzeganie niektórych osób. Jak wypada? Czy warto sięgnąć? Już niebawem się przekonacie!
Avengers, X-Men i Ci źli.
Red Skull, nazistowski dyktator i główny antagonista Kapitana Ameryki zamierza oczyścić świat z mutantów. Oczywiście nie on pierwszy. Wykorzystuje on telepatyczne moce nieżyjącego Charlesa Xaviera aby zalać świat falą nienawiści. Avengers wraz z X-Men muszą zakopać topór wojenny i wspólne powstrzymać niechybny powrót Red Skulla i jego rzeszy. Cena za zwycięstwo może się jednak okazać zbyt wysoka. Następuje odwrócenie charakterów. Sam Wilson czyli nowy Kapitan Ameryka staje się brutalny i przejmuje w pełni dowodzenie, i lepiej mu nie stawać na drodze. Hulk odnajduje w sobie własnego potwora, czyli Hulk w Hulku. X-Men wypowiadają wojnę całej rasie ludzkiej, a Deadpool staje się pacyfistą. Szok? Czy świat ma szanse na uratowanie gdy jego najwięksi bohaterowie stali się złoczyńcami?
Osobą odpowiedzialną za całe to zamieszanie jest Rick Remender. Autor, który ma na swoim koncie naprawdę dobre tytuły Uncanny X-Force, Punisher czy Głębia (recenzja tutaj). Dlatego bardzo mnie ucieszyło, że to właśnie on odpowiada za Axis. Niestety, potem siadłem do komiksu i nastąpiło bardzo duże rozczarowanie. Przede wszystkim podstawą jest znajomość serii Uncanny Avengers oraz Śmierć Wolverine’a. W przypadku tego pierwszego obowiązkowe jest Preludium do Axis. Niestety, pomimo dobrych intencji związanych z tą pierwszą serią nie przypadła mi do gustu, zwłaszcza przez skład osobowy. Więc tak naprawdę tylko ją wertowałem. W przypadku Axis jesteśmy rzuceni na głęboką wodę, praktycznie w sam środek walki. I tak naprawdę walka trwa przez cały komiks.
Rick Remender niestety nie popisał się zbytnio w tym komiksie. Owszem złożenie zmiany charakterów dobrych na złych, a złych na dobrych jest naprawdę ciekawe. Całą opowieść psuje jednak ciągły konflikt, bez nabierania oddechu. Jest tu wiele ciekawych pomysłów, Loki z młotem, Deadpool – pacyfista czy Carnage – przyjazny symbiont z sąsiedztwa. Tu Remender naprawdę miał wenę. Być może chciał zbyt dużo ponieważ pojawiają się tu nie tylko Avengers i X-Men, ale również Meduza, która nic nie wnosi do fabuły, Nova, który jest to zdecydowanie zbędny i cała masa superłotrów. Stare przysłowie mówi „Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść”. I tak jest w przypadku tego komiksu. Kilkanaście drużyn, jedni chcą pomóc Red Skullowi, inni go zabić, a do tego dochodzi jeszcze Apokalips, który wypowiada wojnę ludzkości. Dużo lepiej byłoby, gdyby okroić herosów o połowę i skupić się może tylko na Avengersach. W końcu to oni są tak naprawdę osią całej opowieści.
Artystyczny nieład.
Jak to bywa w przypadku większych wydarzeń, za warstwę graficzną odpowiada kilku artystów. Tak jest i w tym przypadku. A jest ich dokładnie tylu co Jeźdźców Apokalipsy. Są nimi Adam Kubert, Leinil Francis Yu, Terrence Dodson oraz Jim Cheung. Każdy z nich reprezentuje zupełnie inne podeście do tematu superbohaterskiego. Niewątpliwie jest to bardzo ciekawe zestawienie, jednak jestem zwolennikiem w tego przypadku wydaniach za jednym, ewentualnie dwoma rysownikami. Na plus wpływa to, że nie ma diametralnych zmian pomiędzy poszczególnymi artystami, co się czasami zdarza. Ciężko jest też wybrać, który z nich sprawił się najlepiej i wpisał w opowieść Remendera. Axis jest na tyle specyficznym wydarzeniem, że każdy z nich dołożył cegiełkę pod fundament tego projektu.
Świat stanął na głowie!
Za wydanie komiksu w naszym kraju odpowiada Egmont, który już przyzwyczaił nas do pewnego standardu jeżeli chodzi o komiksy z cyklu Marvel NOW! Lakierowana okładka ze skrzydełkami na których znajdziemy informacje o autorach oraz spis innych komiksów. Na grzbiecie jak zwykle bohater, w tym przypadku Iron Man. A jeżeli chodzi o dodatkową zawartość, oprócz reklam i okładek znalazł się również dwustronnicowy tekst. Przekazanie tarczy bo taki nosi tytuł rozjaśnia czytelnikom dlaczego to Falcon dzierży teraz miano Kapitana. Oskar Rogowski, który jest jego autorem bardzo dobrze to wyjaśnia. Nawet dla zwykłego zjadacza chleba.
Czy Axis to wybitne wydarzenie, które zmienia uniwersum Marvela? Niestety nie. Jest to lekkie rozczarowanie, zwłaszcza, że komiks nie jest przystępny dla nowego czytelnika i trzeba sięgać po inne tytuły. Marketingowo jest to dobre rozwiązanie, jednak nie każdy czytelnik, ma ochotę śledzić aż tyle tytułów. Poprzedni event – Grzech Pierworodny wypada na tle Axis dużo lepiej. Niestety Rick Remender troszczę rozczarował swoich fanów. Po raz kolejny dostajemy jedną wielką walkę i nic więcej. Nawet konsekwencje Axis nie są aż tak szokujące i istotne jak w przypadku innych wydarzeń. Owszem mamy nowy status Magneto i ciekawy pomysł na Szablozębego. To są chyba największe plusy tej historii.
Ocena: 4/10
Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
[buybox-widget category=”book” ean=”9788328127920″]