Star Wars: Mroczne Droidy
Przyszedł czas na kolejne wydarzenie w odległej galaktyce. Star Wars: Mroczne Droidy to interesująca i nietuzinkowa opowieść, która rzuca nowe światło na świat Gwiezdnych Wojen. Historia, będąca crossoverem kilku serii, stanowi intrygujące spojrzenie na droidy, które z reguły pozostawały w cieniu bardziej charyzmatycznych bohaterów sagi. Tym razem to właśnie one stają się osią wydarzeń – i to w sposób, który zaskoczy nawet długoletnich fanów. Co ważne, „Mroczne Droidy” to łączący wątki z kilku popularnych serii: „Star Wars”, „Darth Vader”, „Doktor Aphra” i „Łowcy nagród”, co czyni go pozycją obowiązkową dla fanów tych historii.
Nazywają to Plagą… i żaden droid nie jest bezpieczny, ponieważ nie może uniknąć jej wpływu! Gdy Plaga przenosi się z jednego droida na drugiego, zarówno Sojusz Rebeliantów, jak i Imperium mierzą się z buntami i terrorem, bo najbliżsi towarzysze zwracają się przeciwko ludziom. Z każdą chwilą infekcja wie coraz więcej, a jej głód narasta… Ale czy jej cele ograniczają się do dominacji nad mechaniczną inteligencją? A może Plaga ma o wiele gorsze zamiary? I jaką rolę odgrywa w tym wszystkim cybernetyczny kapłan Ajax Sigma? Odległą galaktykę spowija groza. Niespodziewani sojusznicy łączą siły, żeby walczyć ze złem w opowieści ze świata „Gwiezdnych Wojen”, jakiej jeszcze nie widzieliście!
Droidy, które przestają być tylko maszynami
Komiks zaczyna się od wprowadzenia tajemniczej Plagi, wirusa zdolnego infekować droidy i zmuszać je do buntu przeciw swoim właścicielom. Chaos ogarnia galaktykę, a mechaniczni towarzysze, wcześniej lojalni wobec swoich panów, stają się śmiertelnie niebezpieczni. Każda strona konfliktu – od Sojuszu Rebeliantów po Imperium – staje w obliczu zagrożenia, którego nikt się nie spodziewał. Centralnym elementem fabuły jest Ajax Sigma – cybernetyczny kapłan i tajemniczy inicjator buntu. Jego filozofia o emancypacji droidów rzuca nowe światło na ich miejsce w galaktycznym porządku. Czy droidy rzeczywiście zasługują na wolność? A może są tylko narzędziem zbyt niebezpiecznym, by mogło działać niezależnie? Te pytania, choć pozostają w tle akcji, nadają historii głębi, która wykracza poza typowy konflikt „dobro kontra zło”.
Star Wars: Mroczne Droidy to także okazja, by zobaczyć znane postacie w nowym kontekście. Darth Vader zmaga się z własnym związkiem z technologią, będąc przecież w dużej mierze maszyną. Doktor Aphra, zawsze balansująca na granicy chaosu i kontroli, wprowadza do fabuły swoją typową mieszankę humoru i cynizmu. Nawet Łowcy Nagród, zwykle działający w oparciu o zimne kalkulacje, stają przed wyzwaniem, które wymaga współpracy i kreatywności. Do tego wszystkiego mamy jeszcze Lando, który namawia swoich przyjaciół na uratowanie Lobota. Jego wiernego partnera.
Technologiczna apokalipsa w gwiezdnym stylu
Każda postać w tej historii ma swoje miejsce, a interakcje między nimi tworzą sieć napięć i sojuszy, które napędzają fabułę. Co istotne, komiks nie stara się przesadnie eksponować jednego bohatera – jest to prawdziwy ensemble, w którym każdy ma coś do powiedzenia. I tu niestety dochodzimy do problemu tego komiksu. Otóż Star Wars: Mroczne Droidy jak każdy crossover tworzony przez Marvela wymaga sięgania po inne tytuły. Bez ich znajomości dostajemy dość mocno pociętą opowieść przeskakującą od jednego motywu do drugiego. W kilku momentach dochodzi do sytuacji, że czytelnik zupełnie nie wie co się dzieje. Tym samym dochodząc do wniosku, że komiks Star Wars: Mroczne Droidy nie można czytać samodzielnie bez innych serii. Oczywiście na tym polega crossover, jednak jest sporo przypadków, że główna seria jest na tyle dobra, że nie musimy sięgać po inne tytuły. Tu niestety tak nie ma.
Rysunki w Mrocznych Droidach robią wrażenie. Detale ukazujące zniszczenia spowodowane przez zbuntowane maszyny są imponujące. Przedstawienie Plagi – organiczno-mechanicznej infekcji – dodaje historii element grozy, który przypomina najlepsze momenty science fiction. Kolorystyka podkreśla mroczny ton opowieści, a kontrastujące barwy tworzą napięcie, które idealnie współgra z fabułą.
Star Wars: Mroczne Droidy – nie takie dobre
Chociaż komiks Star Wars: Mroczne Droidy to przede wszystkim historia akcji, jej przesłanie jest zaskakująco głębokie. Komiks zmusza do zastanowienia się nad rolą technologii w społeczeństwie i etycznymi granicami jej wykorzystywania. Czy droidy są tylko narzędziami, czy może czymś więcej? Jak daleko można posunąć się w korzystaniu z technologii, zanim przestanie być naszym sługą, a zacznie być zagrożeniem?
Komiks niby dostarcza emocje, ale tak jak wspomniałem jest mocno urywany. Dodatkowo czułem się trochę jakbym czytał Terminatora i Bunt Maszyn w uniwersum Gwiezdnych Wojen. Charles Soule mam wrażenie od pewnego czasu nieco błądzi. Mam w pamięci kilkanaście świetnych komiksów tego autora nie tylko z Gwiezdnych Wojen. Niestety ten crossover mnie nie porwał. Już dużo bardziej przemawiała do mnie intryga, jaką mieliśmy ze Szkarłatnym Świtem. Zbuntowane maszyny są naprawdę interesujące. Tak samo jak „oddział droidów”. Jednak wiem, że potencjalny czytelnik będzie musiał sięgnąć po wszystkie tytuły. A aby Wam ułatwić nieco tę historię przygotowałem artykuł – Jak czytać Star Wars: Mroczne Droidy. Ta pozycja jako samodzielny komiks wypada średnio. Jednak fani Gwiezdnych Wojen znający inne serię będą zadowoleni.
Ocena: 5/10
Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
- Tytuł: Star Wars: Mroczne Droidy
- Scenariusz: Charles Soule
- Rysunki: Luke Ross
- Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
- Wydawnictwo: Egmont
- Data wydania: 27.11.2024
- Liczba stron: 132
- Cena: 49,99 zł