fbpx
Image ComicsRecenzje Komiksów

Demony Rat Queens czyli coś poszło nie tak!

Czas na kolejny tom przygód czterech szalonych poszukiwaczek przygód. Hannah, Betty, Violet i Dee, wyruszają pod wodzą Hanny do magicznego uniwersytetu. Karczmarze chowajcie alkoholi i inne używki, kiedy Rat Queens są w pobliżu nic z tych rzeczy nie jest bezpieczne. Rockowe dziewczyny po raz kolejny planują zaszaleć tak jak na królowe przystało.

Nareszcie, komiks na który czekałem. I to bardzo, bardzo dawna. Od samego początku zakochałem się w przygodach Rat Queens, ponieważ ma bardzo ciekawe podejście do tematu fantasy, a główne bohaterki są niekonwencjonalne. I przede wszystkim są kobietami, a w tego typu produkcjach niestety często sprowadza się je do roli tła lub ładnie wyglądającej dziuni. Tu jest inaczej, i za to warto sięgnąć po Rat Queens. Więc kiedy już zamierzasz siąść do przygód pełnych piwa, używek i ciętego języka, po pierwszych stronach dopada Cię szok. Dlaczego? I czy jest to rozczarowanie? Przekonasz się już niebawem.

Do trzech razy sztuka.

Wielbiciele Władcy Pierścieni oraz Conana, a przede wszystkim dobrego komiksu na pewno się ucieszą. Kontynuacja najzabawniejszego cyklu fantasy ostatnich lat już jest w naszych rękach. Brawurowa akcja, czarny humor, bezkompromisowe bohaterki – wszystko na swoim miejscu. Czyli satysfakcja gwarantowana. Rat Queens po raz kolejny podbiją nasze serce.

Historia Rat Queens toczy się dalej, dziewczyny kontynuują swoją podróż dzięki Hannie, która w poprzednim tomie ku swojemu wielkiemu zaskoczeniu otrzymała wiadomość od swojego ojca. Teraz ruszają zbadać o co właściwie chodzi. Oczywiście scenariuszem zajął się tak jak poprzednio Kurtis J. Wiebe i dokładnie wie co chce osiągnąć. Dalej mamy tu klimat RPG z niezłą sieczką w tle. I to nie tylko przy użyciu miecza, czy magii. W tym tomie Wiebe postawił na pierwszym planie Hannę, odsuwając troszeczkę resztę Rat Queens. Szkoda, bo o ile Hanna jest moją ulubienicą (chociaż ciężko się zdecydować) to brakuje reszty dziewczyn. Wiadomo, że w dużej mierze poprzednie tomy były poświęcone niejako reszcie, jednak w mniejszym stopniu było to odczuwalne.

Kurtis J. Wiebe w trzecim tomie swojego komiksu odsłania nam wszystkie karty. Czytelnik dowiaduje się już praktycznie wszystkiego o Hannie, i reszcie bohaterek. Uzupełnia swoją wiedzę i w pewnym momencie czuje, że to już chyba koniec. Owszem, stałe elementy z poprzednich tomów też są. Jest zabawnie, momentami ckliwie i dobrze się to wszystko czyta. Jednak od trzeciego tomu wymaga się już coś więcej. To wszystko już było. Utarte ścieżki są najlepsze, najbezpieczniejsze. Wiebe się ich trzyma, niewiele zmienia i niewiele ryzykuje. A szkoda, bo tak jak wielokrotnie wspominałem potencjał tego komiksu jest wielki. I pierwszy tom wprost zwalił mnie z nóg. Dialogi i humor oczywiście nadal bawią, jest to esencja jeżeli chodzi o Rat Queens. Cięte riposty i wulgarny język są na porządku dziennym. Bo nasze bohaterki nadal nie zamierzają zwalniać tempa.

Dobra zmiana?

Komiks Rat Queens zawsze był dobry nie tylko pod względem fabularnym ale również rysunkowym. Tym razem jednak czytelnik doznaje sporego szoku, ponieważ za rysunkami do trzeciego tomu stoi Tess Fowler. Niestety Roc Upchurch przeżywał w trakcie wydawania tej serii, różne zawirowania życiowe i został usunięty przez Image Comics. Szkoda, bo jego prace miały pazur, w przypadku Tess jest pseudo cukierkowo. Pomimo tego, że się stara, to jej prace nie odzwierciedlają klimatu komiksu. Pasują bardziej do bajek Disneya, niż do przygód Rat Queens. Psuje to cały ogląd na komiks, bo najlepszym rysunkiem w całym tomie jest dodatkowy szkic przedstawiający Tess razem z dziewczynami w wersji Chibi.

Czas pożegnań?

Za wydanie w komiksu w naszym kraju odpowiada młode i bardzo prężnie działające wydawnictwo Non Stop Comics. Wielokrotnie dowiodło, że trzeba się z nim liczyć i zarówno pod względem doboru tytułów jak i ich wydania, zawsze stawiają wysoko poprzeczkę. Trzeci tom oprócz samej historii, zawiera również dodatek w postaci Opowieść o Bradze. Dodatkowy komiks, o pobocznym indywiduum ze świata Rat Queens. Nie zabrakło również kilku szkiców, tym razem Tess Fowler. Warto również wspomnieć o tłumaczach, bo duet Maja i Kamil Śmiałkowscy po raz kolejny pokazują wysoki poziom tłumaczeniowy i językowy. Brawo!

Rat Queens jest nadal jedną z najlepszych pozycji jeżeli chodzi o awanturnicze fantasy w naszym kraju i nie tylko. Wyjątkowe bohaterki, które z każdym zeszytem brylują i zaskakują. Nawet jeżeli nie podążają wcześniej utartą ścieżką to i tak znajdują drogę do serca czytelnika. Kurtis J. Wiebe świetnie prowadzi historie trafiając w serca czytelników, jednak ta strzała nieco zbacza z kursu za sprawą Tess i jej rysunków. Byłoby świetnie gdyby historię mógł zakończyć Upchurch. Szkoda. Przez to komiks traci, zwłaszcza, że trzeci tom Rat Queens to praktycznie zakończenie całej opowieści. Czy Non Stop Comics wyda drugą serię? O tym na pewno niedługo się przekonamy, teraz jednak zdecydowanie warto przymknąć oko na rysunki i wyruszyć w podróż pełną chaosu z Rat Queens!

Ocena: 7/10

Komiks do nabycia na stronie wydawnictwa Non Stop Comics.

 

Jeden komentarz do “Demony Rat Queens czyli coś poszło nie tak!

Dodaj komentarz