Lois i Clark – Droga do Odrodzenia
Para, której chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Ona twarda jak skała reporterka dążąca do celu. On przybysz z innej planety, ostatni syn Kryptonu. Superbohater, który stał się ikoną wydawnictwa DC Comics. Wszyscy słyszeli o Supermanie, a jego przygody zna chyba każde pokolenie. Jest on tak bardzo popularny, że niejednokrotnie widuje się na ulicy jego symbol na koszulkach czy innych częściach garderoby. Wydawnictwo DC ma to do siebie, że czasami restartuje swoje uniwersum. Tak też było i tym razem a komiks Lois i Clark to wstęp do nowej historii zwanej Odrodzeniem.
W wyniku wydarzeń znanych jako Flashpoint oraz Konwergencja (Convergence) świat w którym mieszkali Lois i Clark został zniszczony, a na jego miejsce powstały nowe 52 światy, które stworzyły obecne Multiwersum DC. Wraz se swoim synem Jonathanem znaleźli się w nowym świecie z pozoru przypominającym ich dawny dom. Przyjaciele i superbohaterowie z ich świata różnią się. Ci tutaj są dużo młodsi i z zupełnie innym nastawieniem. Ziemia ma już swoich Lois i Clarka, a Superman budzi wśród ludzi nieufność. Pojawienie się dwóch identycznych herosów może doprowadzić do niezłego zamieszania a nawet katastrofy.
Duże zamieszanie.
Po przeczytaniu zapowiedzi tego komiksu wiele osób może się złapać za głowę i stwierdzić, że nie da rady tego pojąć. Wbrew pozorom nie jest to trudne. Zwłaszcza, że w polskim wydaniu na samym początku mamy przyjemny wstęp, który mniej więcej wyjaśnia nowym czytelnikom co się stało i co doprowadziło do tych wydarzeń. Sama opowieść to zestawieniu kilku retrospekcji w których otrzymujemy wspomnienia Lois i Clarka, którzy muszą ukryć swoją tożsamość nie tylko przed światem ale ich własnym synem. Życie na uboczu nie jest pisane dla człowieka ze stali. Potajemnie stara się on pomagać ludziom i obserwować ligę. Chce wrócić do dawnego życia, lecz boi się konsekwencji ujawnienia dwóch Supermanów tym samym narażając swoich bliskich. Lois natomiast działa jako Autor X, pisząc bestsellerowe powieści, które tak naprawdę są historiami z ich dawnego życia. Wszystko zaczyna się sypać kiedy Lois staje się celem Intergangu a na Ziemie wraca Hank Henshaw (Cyborg Superman z dawnego życia).
Historia zaprezentowana w tym tomie jest bardzo dobrze napisana. Dan Jurgens jest scenarzystą, który stworzył wielu przeciwników Supermana i napisał kilkanaście znaczących historii z tym bohaterem. Dzięki jego wiedzy i doświadczeniu bez problemu wpasowuje się tu przyszły Cyborg Superman. Dodatkowo problemy z jakimi muszą się zmagać główni bohaterowie są w odpowiedni sposób dozowane. Mamy tu zarówno zagrożenia w kosmicznym jak i ziemskim stylu. Sam Superman jest bardzo klasycznie potraktowany, co niezmiernie ucieszy starszych czytelników znających jego przygody, które miały miejsce przed Flashpointem. Dodatkowo cierpi na pewnego rodzaju osłabienie i zanikanie mocy co zaczyna go martwić, ponieważ bez pełni może nie obronić swoich bliskich.
Ci sami a jednak inni.
Zdecydowanie jako osoba zaznajomiona z komiksami przed Flashpoint oraz Kryzysem na Nieskończonych Ziemiach cieszę się na powrót Supermana z tamtych czasów. Zwłaszcza, że od samego początku nie czułem więzi z inkarnacją New 52. Pomysł na odgrzebanie starych Lois i Clarka to bardzo dobre posunięcie. Różnią się oni od swoich odpowiedników z New 52, jak pewnie większość wie na tej Ziemi Superman czuje coś do Wonder Woman a nie Lois. Stare przyzwyczajenia bohatera pozostają dlatego mamy tu nową fortece samotności w zupełnie innym stylu. W niej oprócz pamiątek mamy również więzienie a w nim nieokreślonych bohaterów. Takich różnic jest dużo więcej i miejmy nadzieję, że zostanie to rozwinięte. Dan Jurgens postanowił wykorzystać swoje doświadczenie z poprzednich lat. Dostał zupełnie nową pustą kartę historii do zapisania. Wprowadza dzięki temu kilku nowych bohaterów, zarówno złych jak i względnie dobrych. Kolejnym plusem jest syn Johnatan, który początkowo żyje w błogiej nieświadomości tego co się wokół niego dzieje. Po pewnym czasie okazuje się jednak, że ujawniają się w nim moce podobne do Clarka.
Broda jak u drwala.
Za zilustrowanie tej opowieści odpowiada Lee Weeks znany czytelnikom komiksowym z konkurencyjnego wydawnictwa Marvel. Można zadać sobie pytanie dlaczego osoba o dość nikłym dorobku artystycznym rysuje przygody ikonowego bohatera DC. Odpowiedź jest prosta, tworzył on storybordy do serialu Superman: The Animated Series. Trzeba przyznać, że jego prace bardzo dobrze wpasowują się w opowieść. Rysunki są dynamiczne a kadry przemyślane. Warto zwrócić uwagę na wszelkiego rodzaju moce Supermana oraz ogień. Wygląda to przepięknie. Nie mamy również problemu z określeniem w jakiej kolejności należy czytać poszczególne chmurki. Może jest to banalny plus ale niestety zdarza się u niektórych rysowników, że ciężko jest to określić.
Design głównego bohatera również został zmieniony. Aby odróżnić go od swojego odpowiednika z New 52 dodano mu brodę. Trzeba przyznać, że wygląda w niej świetnie. Oczywiście dalej przypomina Clarka, ale dzięki niej jego wizerunek pokazuje go jako starszego, bardziej doświadczonego i zmęczonego życiem. Bohaterowie z obecnej Ziemi są młodsi o 10 lat niż ich odpowiednicy z przed Flashpoint, dlatego otrzymujemy bardzo ciekawe zestawienie. Kolejnym plusem jest czarny kostium. Starsi czytelnicy od razy zobaczą nawiązanie do Supermana z wydarzeń po spotkaniu z Doomsdayem. Jest to pewnego rodzaju puszczenie oka do czytelnika przez Lee Weeksa.
Dobry początek?
Komiks wydany jest bardzo ładnie w standardzie do jakiego przyzwyczaiło nas wydawnictwo Egmont. Sztywna okładka ze skrzydełkami na, których mamy informacje o autorach oraz o komiksach jakie będą wchodzić w skład Drogi do Odrodzenia. Dodatkowo mamy kilka okładek alternatywnych jakie miały niektóre wydania zeszytowe. Coś co jest najważniejsze to wstęp napisany przez Tomasza Sidorkiewicza. Bardzo zgrabnie wprowadza on nowego czytelnika w całą historię, a wyjadaczom komiksowym przypomina co miało miejsce wcześniej.
Restarty mają to do siebie, że ściągają nowych czytelników a irytują niejednokrotnie fanów. New 52 miało dobre i słabe serie, dobre i złe wydarzenia, teraz otrzymujemy zapowiedź nowego rebootu. Lois i Clark to bardzo dobry komiks, który jest przystępny dla wszystkich. Zadowoli on fanów, a jest na tyle dobrze napisany, że przyciągnie nowe osoby. Wydawnictwo Egmont już od września ruszy pełną parą z cyklem Odrodzenie dlatego warto się odpowiednio przygotować. Zdecydowanie jest to komiks godny polecenia.
Ocena: 9/10
Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
[buybox-widget category=”book” ean=”9788328119963″]
Jednak wolę książki, ale takie wysokie noty zdecydowanie zachęcają do przeczytania!
Jednak wolę książki, ale takie wysokie noty zdecydowanie zachęcają do przeczytania!
Kiedyś śledziłam SuperMana, ale po prostu już nie mam na niego siły 😀 Te wszystkie ewolucje, przemiany, dzieci, zmiany wizerunku… Aktualnie z superbohaterskiej stajni przeglądam najwyżej Spider-Mana, łatwiej nadążyć 🙂
Bardzo ciekawa recenzja aż chce się ten komiks zdobyć!
Kiedyś śledziłam SuperMana, ale po prostu już nie mam na niego siły 😀 Te wszystkie ewolucje, przemiany, dzieci, zmiany wizerunku… Aktualnie z superbohaterskiej stajni przeglądam najwyżej Spider-Mana, łatwiej nadążyć 🙂
Choć nie przepadam za postacią Supermana (#teamBatman), to recenzja mnie zaintrygowała, więc może sięgnę po ten komiks 🙂
Bardzo ciekawa recenzja aż chce się ten komiks zdobyć!
Oooo bardzo ciekawy album. I ta broda 🙂
Oooo bardzo ciekawy album. I ta broda 🙂
Jakoś nigdy nie mogłam przekonać się do komiksów. No za wyjątkiem jednego, ale autorem był mój kolega z klasy i po prostu dawał się ponieść od czsu do czasu wyobraźni, a potem nam skromnie pokazywał. Choć talent miał gościu niesamowity, aż żal, że nic z tym nie zrobił 🙂
Ja kocham książki i przy nich raczej pozostanę 🙂
Cena jak za dobrą książkę. Supermana znam z wersji czerwono – niebieskiej i raczej z filmów niż komiksów. Czytając recenzje mam wrażenie, że na siłę odgrzewa się stare hity.
Niektóre „dobre” komiksy kosztują nawet więcej niż dobra książka. Czasami trzeba wybierać na co ma się ochotę. Co do „odgrzewania” to casami lepiej wrócić do czegoś co było dobre niż brnąć w coś co się nie sprzedaje, a starsi czytelnicy odchodzą od tytułu.
Jakoś nigdy nie mogłam przekonać się do komiksów. No za wyjątkiem jednego, ale autorem był mój kolega z klasy i po prostu dawał się ponieść od czsu do czasu wyobraźni, a potem nam skromnie pokazywał. Choć talent miał gościu niesamowity, aż żal, że nic z tym nie zrobił 🙂
Ja kocham książki i przy nich raczej pozostanę 🙂
Cena jak za dobrą książkę. Supermana znam z wersji czerwono – niebieskiej i raczej z filmów niż komiksów. Czytając recenzje mam wrażenie, że na siłę odgrzewa się stare hity.
Niektóre „dobre” komiksy kosztują nawet więcej niż dobra książka. Czasami trzeba wybierać na co ma się ochotę. Co do „odgrzewania” to casami lepiej wrócić do czegoś co było dobre niż brnąć w coś co się nie sprzedaje, a starsi czytelnicy odchodzą od tytułu.
Jak komiksy, to cenię sobie tylko klasyki. Jakoś do mnie nie przemawiają nowe wersje 🙂
Jak komiksy, to cenię sobie tylko klasyki. Jakoś do mnie nie przemawiają nowe wersje 🙂