Strażnicy Galaktyki Vol.2 – We are Groot!
Fenomen Strażników Galaktyki nadal trwa. Po kasowym sukcesie pierwszej części nie mogło wydarzyć się nic innego jak pojawienie się plotek o kontynuacji. Stały się one prawdą i tak na kinowy afisz trafili Strażnicy Galaktyki Vol.2, teraz jednak każdy z nas może zasiąść w domowym zaciszu i cieszyć się kosmicznymi przygodami dzięki wydaniu na Blue-Rey i DVD.
W większości przypadków kiedy wychodzisz z kina po filmie twoja ocena jest nad wyrost. No chyba, że tam pracujesz lub oglądasz wszystkie premiery miesiąca. Ja staram się do kina wybierać, tylko na produkcje, które według mnie są warte zobaczenia na dużym ekranie. Tak też było ze Strażnikami Galaktyki Vol.2. Bardzo, ale to bardzo czekałem i się nie rozczarowałem. Bardzo się cieszę, że dzięki Galapagos Films mogę wrócić do tego tytułu i myślę, że niejednokrotnie wyruszę ze Star-Lordem w jego podróż na swoje kanapie.
Kosmiczny powrót!
Pokonanie Ronana przyniosło Strażnikom Galaktyki sławę i uznanie w najdalszych zakątkach kosmosu, co przekłada się na znaczący wzrost zainteresowania ich usługami. Niekiedy jednak Strażnicy otrzymują propozycje, których nie mogą odrzucić. Tak było kiedy nacja Sprzymierzonych zaproponowała im ochronę cennych ogniw energetycznych. Ogniw, które wcześniej próbowała ukraść Nebula (Pom Klementieff), siostra Gamory (Zoe Saldana). I to jej uwolnienie ma być wynagrodzeniem za dobrze wykonaną pracę. Niestety, Rocket (Bradley Cooper) postanawia przywłaszczyć sobie kilka ogniw, co sprawia, że Strażnicy z bohaterów stają się jednymi z najbardziej poszukiwanych istot w galaktyce. Nieoczekiwanie z pomocą przychodzi im tajemniczy Ego (Kurt Russell), przedstawiający się jako… ojciec Petera Quilla (Chris Pratt). Za jego namową Peter, Gamora i Drax (Dave Bautista) udają się w podróż na jego rodzinna planetę, podczas gdy Rocket i Groot (Vin Diesel) podejmują się pozostania na pokładzie ich uszkodzonego statku kosmicznego i naprawianie go. Nieświadomie Strażnicy Galaktyki wplątują się w największą przygodę swojego życia.
Fabuła drugiej części to zupełnie inny rodzaj kina w porównaniu z pierwszą częścią. Co prawda otrzymujemy tych samych bohaterów, jednak każdy z nich przeżył pewnego rodzaju metamorfozę (największą Groot). Dzięki takiemu zabiegowi James Gunn pozwala nam odkrywać, każdego z bohaterów na nowo. Centralnym punktem drugiej części staje się pochodzenie Star-Lorda, o czym była wzmianka na końcu poprzedniej części. Niby było to puszczenie oka do widza, który to wyłapał lub też nie, a tak naprawdę rozpoczęciem nowej przygody. Wielu twórców tworząc kontynuacje stara się zrobić tak dobry film jak poprzedni, przez co powielają schematy w rezultacie tworząc taki sam obraz. Na szczęście James Gunn ma tego świadomość i można powiedzieć, że odcina się od stylu i problemów pierwszej części stawiając nas w zupełnie innym punkcie, z zupełnie innymi problemami.
Światła, kamera, akcja!
Trzeba przyznać ze scenariusz jest bardzo dobrze napisany, oglądając widz nie czuje zmęczenia pomimo tego, że film trwa 130 minut. Nie tylko napakowany jest świetnymi efektami specjalnymi i akcją, ale również refleksyjnymi scenami, które chwytają za serce. Nie ukrywam, że dawka emocji jaka jest nam serwowana to istna sinusoida. Śmiejemy się, wzruszamy a nawet płaczemy. Tak płaczemy, co może być dziwne w przypadku filmu z tego gatunku. Jestem pod dużym wrażeniem, zwłaszcza, że należę do osób, które starają się na chłodno podchodzić do każdego z filmów.
Kinowe uniwersum Marvel to wielka machina, która rozwija się w zastraszającym tempie. Zwłaszcza, że rocznie dostajemy średnio 2-3 filmy z tego uniwersum, a plany jakie są przedstawiane na konferencjach czy konwentach pokazują, że nie zamierzają przystopować. Mnie to cieszy bo jeżeli będą powstawać takie filmy jak Strażnicy Galaktyki Vol.2, to wiem na co spożytkuje swoje fundusze.
Bohatersko niebohaterscy.
Tym razem rodzina Strażników powiększa się, do grupy dołączają nowi bohaterowie, a starzy wrogowie zmieniają front. Wielkim plusem filmu są relacje pomiędzy poszczególnymi bohaterami. W pierwszej części tworzyli oni grupę przypadkowych bandziorów, a tym razem tworzą rodzinę. Oczywiście nie idealną ponieważ jak w każdej rodzinie mamy czarne owce, wredne siostry czy mało śmiesznego wujka. Pomimo tego, że każdy z bohaterów tak naprawdę nie lubi świata w którym się obraca i egzystuje ich domem są właśnie Strażnicy Galaktyki, gdzie można ściągną z siebie maskę i być po prostu sobą.
Serca wszystkich skradnie Groot, bo jak tu nie kochać małego, słodkiego stworzonka. Jednak mnie bardzo pozytywnie zaskoczyli Mantis oraz Drax. Ta pierwsza to nowa bohaterka, która można powiedzieć, że nie jest do końca zaznajomiona ze światem. Natomiast Drax rozwinął się aktorsko, pamiętajmy że Dave Bautista to nie aktor, a profesjonalny wresler lub jak kto woli zapaśnik. Fenomenalnie w tym szalonym świecie odnajduje się również Kurt Russell, który jest weteranem kina. Widać, że świetnie bawił się na planie filmowym, co przenosi się później na całokształt filmu. Tym razem problem mam z muzyką. Nie twierdze, że jest zła, jest bardzo dobra, jednak soundtrack z pierwszej części przypadł mi bardziej do gustu. Może jest to spowodowane tym, że utwory z drugiej części były mi praktycznie w 90% nieznane.
We are Groot!/Good!
Tak, tak i jeszcze raz tak. Jeżeli ktoś mnie zapyta czy warto zobaczyć ten film to sam wcisnę do ręki DVD. Zdecydowanie trafia on do grona moich ulubionych i to nie dlatego, że jestem fanem komiksów. Jest to bardzo dobry film o relacjach pomiędzy różnego rodzaju indywidualistami, który pokazuje, że nie ważne są więzy krwi ponieważ prawdziwa rodzina to osoby, które cię otaczają. Myślę, że jeszcze nie raz siądę razem z żoną i wyruszymy w tę wspaniałą podróż, zatańczymy z Grootem czy popłaczemy, bo film wzrusza. O to chodzi w kinie, aby nie przechodzić obojętnie obok filmu, który się widziało, a Strażnicy Galaktyki vol.2 do takich zdecydowanie nie należą.
Ocena:10/10
Wśród moich znajomych zdarzały się opinie, że GOTG Vol.2 nie jest filmem tak dobrym, jak jego poprzednik. Trudno mi się z tym zdaniem zgodzić, ponieważ dostałem to samo co w jedynce zrobione z jeszcze większym rozmachem. Bohaterowie byli genialni, a Baby Groot stał się nie tylko słodką maskotką, ale pełnoprawnym bohaterem, którego przyjemnie mi się oglądało na ekranie kina. Co do soundtracku, nadal świetny. Uwielbiam użycie w nim The Chain Fleetwood Mac. Fenomenalny utwór! Czekam na Thora, bo będzie równie fantastyczny.
Wśród moich znajomych zdarzały się opinie, że GOTG Vol.2 nie jest filmem tak dobrym, jak jego poprzednik. Trudno mi się z tym zdaniem zgodzić, ponieważ dostałem to samo co w jedynce zrobione z jeszcze większym rozmachem. Bohaterowie byli genialni, a Baby Groot stał się nie tylko słodką maskotką, ale pełnoprawnym bohaterem, którego przyjemnie mi się oglądało na ekranie kina. Co do soundtracku, nadal świetny. Uwielbiam użycie w nim The Chain Fleetwood Mac. Fenomenalny utwór! Czekam na Thora, bo będzie równie fantastyczny.
Filmu jeszcze nie oglądałam, mocna ocena, zatem trzeba zwrócić na niego uwagę. 🙂
dzisiaj oglądam:)
Przy tej części bawiliśmy się O WIELE lepiej, niż podczas oglądania pierwszej 😀
świetna recenzja, szczerze w zyciu bym nie obejrzala tego filmu ale teraz na bank zabieram sie do ogladania…..
Filmu jeszcze nie oglądałam, mocna ocena, zatem trzeba zwrócić na niego uwagę. 🙂
dzisiaj oglądam:)
Przy tej części bawiliśmy się O WIELE lepiej, niż podczas oglądania pierwszej 😀
świetna recenzja, szczerze w zyciu bym nie obejrzala tego filmu ale teraz na bank zabieram sie do ogladania…..
Jeszcze nie oglądałam 🙂 Ma bardzo ładną grafikę i podoba mi się ten ludzik z drewna 😉 Pozdrawiam!
Jeszcze nie oglądałam 🙂 Ma bardzo ładną grafikę i podoba mi się ten ludzik z drewna 😉 Pozdrawiam!
Oglądałam pierwszą część, ale do drugiej nie byłam przekonana. Twoja recenzja mnie skusiła do obejrzenia dziś wieczorem 🙂
Trochę nie moja bajka, ale recenzję przeczytałam z przyjemnością 🙂
Drugiej części nie miałam jeszcze okazji obejrzeć:) na pewno nadrobie
Oglądałam pierwszą część, ale do drugiej nie byłam przekonana. Twoja recenzja mnie skusiła do obejrzenia dziś wieczorem 🙂
Trochę nie moja bajka, ale recenzję przeczytałam z przyjemnością 🙂
Drugiej części nie miałam jeszcze okazji obejrzeć:) na pewno nadrobie
Widziałam film w kinie i nie mogę powiedzieć, żeby mnie rozczarował. Czekałam na wątek o pochodzeniu Star-Lorda i podobało mi się rozwinięcie postaci Yondu.
Widziałam film w kinie i nie mogę powiedzieć, żeby mnie rozczarował. Czekałam na wątek o pochodzeniu Star-Lorda i podobało mi się rozwinięcie postaci Yondu.