fbpx
Recenzje Komiksów

Wonder Woman: Krew

Wydawnictwo Egmont po sukcesie z Ligą Sprawiedliwości, Batmanem i Supermenem postanowiło wydać pierwszy w naszym kraju komiks o solowych przygodach najbardziej znanej amazonki czyli Wonder Woman. „Krew” to wydanie zbiorcze pierwszych sześciu zeszytów wydanych po restarcie uniwersum i flagowane jest jako New DC 52. Wzbudza ona skrajne emocje u czytelników i ma chyba taką samą liczbę zwolenników co przeciwników. Dlaczego? Mam nadzieję, że ta recenzja zachęci was do przeczytania tego komiksu i określeniu się po jednej ze stron.

W nowej odsłonie po restarcie całego komiksowego uniwersum DC Wonder Woman przeszła pewną metamorfozę. Okazuje się, że jest ona obecnie córką Zeusa i królowej Amazonek Hippolity, a czytelnik zastaje ją kiedy poznaje Zole – młodą kobietę, która spodziewa się dziecka. Nagle życiu kobiety zaczyna zagrażać niebezpieczeństwo, kiedy Hera dowiaduje się o istnieniu nowego dziecka Zeusa. Kolejna zdrada męża doprowadza ją do wściekłości. Zazdrosna kobieta postanawia zabić matkę wraz z jej nienarodzonym dzieckiem, zwłaszcza, że w powietrzu wisi pewna przepowiednia.

„Krew” to początek nowej historii o walecznej amazonce napisany przez Briana Azzarello, który znany jest ze scenariusza do takich komiksów jak „100 naboi” czy „Joker”. Zadanie udało mu się w takim stopniu, że jego seria została uznana za jedną z najlepszych z 52 tytułów, które wydawnictwo wypuściło po restarcie. Jest to dobrze rozpisana historia bazująca na typowej greckiej tragedii. Najważniejsze są tu relacje wewnątrzrodzinne jak i dążenie do władzy na Olimpie przez potomstwo Zeusa. W tym układzie zawiązują się różnego rodzaju sojusze, pakty a to wszystko po to aby zdenerwować Herę lub zgładzić potomka Zeusa. W całym tym zamieszaniu centralną postacią jest Wonder Woman, która postanawia bronić Zoli za wszelką cenę.

Azzarello sięga w swojej historii po takie tematy jak walka o dominację, poczucie tożsamości lub też przynależność do różnego rodzaju kręgów i światów.

Opowieść aż kipi od mitologii greckiej, która w komiksach z amazonką zawsze była jednym z głównych aspektów. Tym razem jest ona przedstawiona bez patosu i interesujący sposób ukazuje nam greckich bogów i pół-bogów. Scenariusz wciąga i z każdą kolejną stroną komiksu chcemy chłonąć dalsze wątki opowieści.

Zbiorczy album „Krew” to sześć pierwszych zeszytów, w których pierwsze cztery zeszyty są rysowane przez bardzo dobrego rysownika Cliffa Chianga, a dwa kolejne przez Tony’ego Akinsa. Pierwszy z nich prezentuje swój indywidualny styl. Kreska jest mocna, prosta i kanciasta. Dzięki temu już na pierwszy rzut oka widać, że nie jest to komiks dla młodszych czytelników. Kolory są stonowane co powoduje mroczny klimat całej opowieści. Warto również zwrócić uwagę na kadrowanie, gdyż Chiang wykorzystuje całą stronę, a nie tylko jej poszczególne kadry. Zeszyty z rysunkami Akinsa to zdecydowanie przeciwieństwo tego pierwszego. Jego bohaterowie wyglądają jakby ich wyjęto z bajki w kanale telewizyjnym dla dzieci. Przez to mamy na początku problem ze zidentyfikowaniem niektórych osób. Kolorystyka również nie jest za dobra, można odnieść wrażenie, że autor chciał pokazać wszystkie możliwe kolory w palecie jakiej dysponuje.

„Krew” to bardzo dobry komiks pod względem historii. Stawia ona czytelnika przed nową koncepcją i mitologią Wonder Woman. Mamy tu dynamiczną akcje, intrygę i zaskakujące zwroty akcji.

Dużym błędem jest wykorzystanie dwóch rysowników o tak odrębnych stylach. Niestety przez to historia nie składa się tak dobrze.

Czasami możemy spotkać się ze zgrzytem dialogowym. Zdarzają się w nich nielogiczne teksty, które nie pasują do sytuacji. Mimo wszystko album czyta się bardzo szybko i ma się ochotę sięgnąć po kolejny. Warto również zaznaczyć, że jest to pierwszy w Polsce komiks o solowych przygodach Wonder Woman.

Ocena: 8/10

 

7 komentarzy do “Wonder Woman: Krew

Dodaj komentarz