Liga Sprawiedliwość – DC Odrodzenie
Gdybym miał wybrać flagowy komiks od wydawnictwa DC, bez zastanowienia powiedział bym Liga Sprawiedliwości. Nie dlatego, że to zespół i czytelnik może znaleźć w nim ulubionego bohatera, ale dlatego, że mierzą się oni z większymi zagrożeniami. Nie tylko jeżeli chodzi o ratowanie świata przed kosmitami i innymi bytami, ale również przed samymi sobą i relacjami międzyludzkimi. Czy w DC Odrodzenie to dostaniemy?
Liga Sprawiedliwości miała swoje mocne i słabe zespoły. Poprzeczka jednak zostało wysoko zawieszona kiedy po wydarzeniach z Flashpoint za tytuł wziął się guru Geoff Johnes. Jedni uważają New DC52 za coś tragicznego, inni za coś bardzo dobrego. Jednak to co Johnes zrobił z ligą to kawał dobrej roboty. Zwłaszcza, że miał wszystko przemyślane i dążył do wytyczonych celów. Odrodzenie startuje z ciekawego poziomu, mamy dwójkę nowych latarników oraz nowego-starego Supermana. Jest naprawdę duże pole do popisu. Jak wypada pierwszy tom? Czas na Ligę Sprawiedliwości Maszyny Zagłady!
Nowa/Stara Liga!
Superman nie żyje. Zginął ratując świat. Jego przyjaciele z Ligi Sprawiedliwości muszą walczyć bez niego – symbolu nadziei. Na szczęście pojawia się nowy Superman, starszy i bardziej doświadczony. Niestety jego przeszłość nie jest znana, dla reszty Ligi. Dla Batmana, Wonder Woman i reszty członków jest zupełnie kimś obcym. Tak samo jak dwójka nowych latarników Jessica Cruze i Simon Baz. Pozostawienie przez Hala Jordana muszą pilnować Ziemi i spełnić swój zielony obowiązek. Liga Sprawiedliwości musi się zjednoczyć ponieważ zostaje uruchomiona maszyna zagłady, która ma za zadanie zniszczyć planetę a ludzi przemienić w żywą broń!
Wszyscy wiemy, że w każdym komiksie czy książce ważne są pierwsze strony. Jeżeli historia nas nie zainteresuje, odkładamy ją i zapominamy. Niejednokrotnie żywimy wielkie nadzieje z niektórymi tytułami i niestety się rozczarowujemy. Tak jest w przypadku pierwszego tomu Ligi Sprawiedliwości zatytułowanego Maszyny Zagłady. Bryan Hitch to autor, który w uniwersum DC miał już swoje dobre tytuły. Pracował również dla Marvel Comics czy Image. Dlatego nadzieje związane z nową historią były duże. Niestety Hitch nie sprostał zadaniu. Opowieść jest nijaka, mało interesująca a zagrożenie z którym muszą zmierzyć się bohaterowie nie wzbudza u czytelnika przerażenia ani innych emocji.
Głównym problemem komiksu jest niestety scenariusz. Nic tu się tak naprawdę nie dzieje. Kolejnym błędem wg mnie jest rozbicie drużyny. Jak sam tytuł wskazuje jest to liga więc muszą działać, razem, a tu mają przelotne spotkania. Owszem, pokazuje to globalne działanie, jednak osią powinna być wspólna walka. Na domiar złego po raz kolejny Cyborg – za którym zdecydowanie nie przepadam, jest po raz kolejny jednym z kluczowych bohaterów, który może rozwiązać problem zniszczenia świata. Sorry ale to już było w przypadku inwazji Darkside’a w New52. Bryan Hitch na domiar złego wypuszcza Aquamena aby gadał ze śpiewającymi kryształami, a Flash potyka się o własne nogi.
Dobra okładka to nie wszystko
Za rysunki odpowiada Tony S. Daniel, który jest również scenarzystą. Jego prace można uznać za poprawne. Typowy amerykański styl superbohaterski i nic poza tym. Nie jest oczywiście minus, ale nie robią jakiegoś oszałamiającego wrażenia. Motyw niszczycielskich humanoidalnych bytów nie wzbudza zupełni żadnych emocji. Równie dobrze mogły by to być białe plamy lub cienie. Dodatkowo przypominają oni swoim wyglądem Pierwszego Latarnika. Problem może jednak leżeć w tym, że zarówno Bryan Hitch jak i Tony S. Daniel są zarówno scenarzystami jak i rysownikami. W tym przypadku potwierdza się przysłowie Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść.
Dobry start?
Za wydanie komiksu w naszym kraju odpowiada Egmont, potentat jeżeli chodzi o DC i Marvela w Polsce. Trzeba przyznać, że jak zwykle komiks prezentuje się znakomicie. Lakierowana okładka ze skrzydełkami na których mamy informacje o autorach jak i zapowiedź innych serii z cyklu Odrodzenie. Format różni się od wydawanego wcześniej New52, co za tym idzie cena jest bardziej przystępna. Nie zabrakło również galerii alternatywnych okładek oraz wstępu, który ładnie wyjaśnia czytelnikowi poprzednie wydarzenia.
Czy warto sięgnąć po ten komiks? Myślę, że niekoniecznie. Niestety wypada on słabo i nie prowadza nic nowego. Bryan Hitch nie podołał wyzwaniu jakie stawia Liga Sprawiedliwości. Przy tak dużej ilości pierwszych tomów Odrodzenia trzeba wybierać, które tytuły trafią w nasze ręce a Liga może bardzo rozczarować. Na szczęście jako fan tej drużyny mam już za sobą kolejne tomy i wiem, że będzie lepiej dlatego nie należy spisywać tego komiksu na straty. Fani znajdą w nim coś dla siebie, ale nowy czytelnik może nie być zainteresowany kontynuacją w kolejnych tomach bo może się zrazić. Ja daje im jednak szansę. Dlaczego? Nadzieja umiera ostatnia, a Superman jest jej symbolem!
Ocena: 3/10
Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
[buybox-widget category=”book” ean=”9788328127715″]
Może przekonam się wreszcie do komiksów, bo na razie jestem tylko w temacie filmów.
Bardzo rzetelna recenzja! Naprawdę aż miło się czyta, mimo iż superbohaterów znam jedynie z opowiadań mojego czteroletniego bratanka 🙂 Bardzo podoba mi się Twoja strona i jestem pewna, że fani komiksów dzięki Twoim opiniom wiedzą, po jakie komiksy sięgać, a jakich unikać. Pozdrawiam serdecznie!
Może przekonam się wreszcie do komiksów, bo na razie jestem tylko w temacie filmów.
Bardzo rzetelna recenzja! Naprawdę aż miło się czyta, mimo iż superbohaterów znam jedynie z opowiadań mojego czteroletniego bratanka 🙂 Bardzo podoba mi się Twoja strona i jestem pewna, że fani komiksów dzięki Twoim opiniom wiedzą, po jakie komiksy sięgać, a jakich unikać. Pozdrawiam serdecznie!
Komiksy (może poza Asteriksem) czytam rzadko, ale bardzo lubię filmy na ich podstawie, więc może coś zacznę czytać, ale raczej nie ten, bo jak sam piszesz niekoniecznie warto.
sto lat temu czytałam jedynie Czarodziejkę z księżyca 😛 muszę poszukać na strychu
Komiksy (może poza Asteriksem) czytam rzadko, ale bardzo lubię filmy na ich podstawie, więc może coś zacznę czytać, ale raczej nie ten, bo jak sam piszesz niekoniecznie warto.
sto lat temu czytałam jedynie Czarodziejkę z księżyca 😛 muszę poszukać na strychu
Kurczę, a mi jakoś ciężko się przekonać zarówno do komiksów jak i filmów o superbohaterach… Jednak sam wpis przyjemnie się czyta!
Kurczę, a mi jakoś ciężko się przekonać zarówno do komiksów jak i filmów o superbohaterach… Jednak sam wpis przyjemnie się czyta!