fbpx
Recenzje Komiksów

Nordycka opowieść czyli recenzja Vei

Przebój wydawniczy prosto ze Szwecji już jest w zasięgu naszych rąk. Vei to historia fantasy inspirowana mitologią nordycką. Nietypowe spojrzenie na Odyna, Lokiego czy innych Asów, przez młodą wychowankę Lodowych Olbrzymów. Ta opowieść może bez problemu walczyć jak równy z równym z takimi historiami jak Thor od Marvela. Vei to nie tylko opowieść o przygodzie, ale również o odkrywaniu siebie i swoich tajemnic.

Kiedy myślimy o Skandynawii czy mitologii nordyckiej pierwsze dwa tytuły jakie przychodzą do głowy, każdemu wielbicielowi komiksów to Thorgal oraz Thor. Temat niby oklepany i przewałkowany mniej lub bardziej przez każde wydawnictwo. Jednak warto sięgnąć po coś nowego, nietypowego. Taka jest właśnie opowieść o Vei. Czy połączenie fantastyki i mitów wychodzi na dobre? Czy szwedzki komiks to tylko kolejna próba walki o europejski rynek? I kim tak naprawdę jest Vei? Przekonacie się już za chwilę!

Odwrócenie mitu.

Na środku morza dryfuje nieprzytomne ciało dziewczyny, które wyławiają wikingowie. Poszukują oni wejścia do Jotunheimu czyli mitycznego królestwa olbrzymów. Jak się okazuje tajemnicza dziewczyna może wskazać im drogę, a nawet doprowadzić do upragnionego celu. Zaślepieni ludzie nie dostrzegają niebezpieczeństwa, które stoi przed nimi, bowiem Vei to wychowanka olbrzymów. Niebawem zostanie jednak wplątana w krwawą rozgrywkę pomiędzy Jotunami, Asami i nic nie świadomymi ludźmi.

Nowa epicka historia fantasy inspirowana mitologią nordycką narodziła się dzięki Sarze Bergmark Elfgren. Znana nie tylko ze swojego pisarskiego dorobku, ale również z podcastu jaki tworzy. Jej wizja świata i podejścia do konfliktu Asgardu z Jotunheimem jest bardzo dobry. Sytuacja jest tu odwrócona, i to znani nam pozytywni bogowie stoją po tej ciemnej stronie. Jest to miłe zaskoczenie, zwłaszcza, że temat mitologii nordyckiej jest już w świecie komiksu mocno przemielony. Zwłaszcza przez Marvela i wizje tego wydawnictwa. Dlatego jeżeli pojawia się coś nowego, ciężko się przebić. Vei jednak toruje sobie drogę swoim toporem.

Sara B. Elfgren podchodzi do tematu bardzo na świeżo stawiając w centrum młodą, tajemniczą i odważną kobietę. Wrzuca ją w sam środek konfliktu, a w zasadzie igrzysk w formie walk gladiatorów. Pewne kwestie mogą przypominać nieco Mortal Kombat, jednak nie jest to bezcelowe mordobicie. Czytelnik powoli razem z główną bohaterką odkrywa tajemnice zarówno swoje jak i swoich Bogów. Ludzie są tu potraktowani bardzo przedmiotowo, co wpływa zdecydowanie na plus. Wiadomo, że główna bohaterka ma „zbawić” i uratować swój świat. Ta droga nie jest jednak tak pewna i przede wszystkim nie jest łatwa. Sara B. Elfgren stara się zaskoczyć czytelnika, nawet jeżeli używa do tego prostych schematów przypisanych chociażby do takich postaci jak Loki.

Mityczna bajka.

Za warstwę graficzną odpowiada popularny w Szwecji ilustrator i twórca komiksów Karl Johnsson. Trzeba przyznać, że jest to bardzo ciekawa wizja nordyckiego świata mitów. Mieszkańcy Jotunhaimu w wizji Johnssona to giganci o niebieskich skórach, którzy praktycznie nie noszą ubrań. Mieszkają za to w siedzibie przypominającej indyjski pałac, umieszczony w szczytach gór. Nie do końca się tego można było spodziewać ale to zaskakuje. Tak samo jak Asowie, którzy są przedstawieniu jako brutalni barbarzyńcy. Poza Lokim, który przykuwa jak zwykle przykuwa uwagę czytelnika i zdecydowanie pozostaje w pamięci. Kar Johnsson nie określa nam swoich pracach czy jest on kobietą czy mężczyzną. Pomimo chłodu jaki powinien panować jego prace są bardzo przyjemne dla oka, można nawet stwierdzić, że nico bajkowe. Jest to zdecydowanie odmienna wizja, niż te do których zostaliśmy wcześniej przyzwyczajeni.

Vei or not ?

Jeżeli chodzi o samo wydanie komiksu to zdecydowanie jestem na TAK! Non Stop Comics przyzwyczaiło czytelników, a wręcz ich rozpieszcza. Dbają oni o najmniejsze szczegóły, dlatego zawsze jest to docenione. W tym przypadku jako, że jest to pokaźniejsze dzieło dostajemy twardą okładkę i muszę przyznać, że to kolejny plus. Może nie jest to opasłe tomiszcze niczym Punisher MAX, ale równie pięknie prezentuje się czy to na półce, czy też w rękach. Językowo również jest bardzo dobrze. Jedyny błąd, który się wkradł do zamiana autorki z rysownikiem w indeksie. Ale to już jest czepialstwo z mojej strony.

Czy Vei to dobry komiks? Ciężko to określić. Z jednej strony niby ciekawe pomysł w dobrej oprawie graficznej, z drugiej po przeczytaniu komiksu zapominamy o czym była tak właściwie cała historia. Nie jest jednak źle. Ziarno zostało zasiane i gdzieś pączkuje. Ile jeszcze poczekamy na drugi tom, tego nie wiadomo. Niestety może to troszeczkę potrwać. Może i Vei daleko do takich europejskich dzieł jak Thorgal czy Lanfeusta z Troy, jednak ma w sobie to coś, co sprawia, że czytelnik dobrze się bawi podczas lektury. Kolejna dobra pozycja od Non Stop Comics na naszym rynku. Zdecydowanie czekam na dalsze poczynania i starcia wychowani Lodowych Gigantów.

Ocena: 8/10

Komiks do nabycia na stronie wydawnictwa Non Stop Comics.