Spider-Man. Powrót do domu
Czas na pierwszą recenzję. I co ciekawe, nie będzie to uwielbiany przeze mnie Green Lantern. Zacznę od komiksu, który zapoczątkował wydawaną w Polsce Wielką Kolekcję Komiksów Marvela. A mowa o historii „Spider-Man: Powrót do domu”, w oryginale: The Amazing Spider-Man vol.2 #30-35.
Komiks swoją fabułą ma wprowadzić do całej serii odrobinę mistycyzmu. Jednak ukazanie Parkera i jego mocy jako pochodzącej od totemicznego pająka jest według mnie troszeczkę nieprzemyślane. Owszem, wielu jego przeciwników ma swoje „odpowiedniki” w zwierzęcej formie (jak chociażby Rihno, Vulture, Puma czy Scorpion), ale pierwiastek mistyczny – jak określa go autor komiksu J.M.Straczyński – nie wpływa na odświeżenie serii. Zamiast tego, wprowadza pewnego rodzaju mętlik.
Zdaniem scenarzysty, dzięki temu zabiegowi główny bohater otrzymuje głębię. Ale według mnie postać Petera Parkera przez wszystkie lata pojawiania się na łamach komiksów – czy to serii regularnej czy też w gościnnych występów – miała już zarysowany profil, który był dobry, pomimo kilku niedociągnięć.
Może i jest to odświeżenie, dzięki któremu nowi czytelnicy siądą do przygód Spider-Mana, lecz dla osób znających więcej historii komiks może okazać się nudny.
Natomiast zdecydowanie na plus prezentuje się postać Ezekiela. Jest on tajemniczy i w sumie nie do końca wiadomo, o co mu chodzi i dlaczego tak postępuje. To zdecydowanie najbarwniejszy bohater w całej opowieści. Dzięki niemu lektura komiksu sprawiła mi przyjemność i z ciekawością sięgnę po kilka innych tytułów z jego udziałem.
Nieco gorzej wypada natomiast główny przeciwnik, czyli Morlun. Przypomina on trochę Morgula z DC – duży, napakowany złoczyńca, który mało co mówi i jest prawie niezniszczalny. Jego głód „totemów” jest fajnym pomysłem do wykorzystania w innych komiksach Marvela. Z jednej strony, postać ciekawa z drugiej – zwykły „tank”. Spider pomimo swojej siły odbija się od niego jak piłka na ulicy. Szczerze mówiąc, po takich „bęckach” Człowiek-Pająk powinien wezwać Avengersów, a nie kombinować samemu 😛
Na szczególną uwagę zasługują rysunki, a to dzięki kresce J. Romita Jr, który odwalił kawał dobrej roboty. Grafik stworzył typowy komiks amerykański, o czym świadczy chociażby dynamizm w walkach. Poza tym postacie zostały nakreślone bardzo dobrze, są plastyczne i pełne energii. Stanowią atut tego tomu.
Reasumując, zdecydowanym atutem tego tomu jest nowatorskie podejście do genezy mocy Spider-Mana. Również z punktu widzenia marketingu. Nieprzypadkowo Wydawnictwo Hachette sięga po ten temat, bo kto nie kocha „Superbohatera z sąsiedztwa”? Ale historia nie powala na kolana, zwłaszcza, że kilka lat temu tę samą opowieść można było kupić w zeszytach. I już wtedy pomysł się nie przyjął.
Z jednej strony cieszy mnie, że ktoś sięga w Polsce komiksy Marvela, zwłaszcza w takim wydaniu – w twardej okładce z genialnym artem na grzbiecie. Ale prawda jest taka, że chyba jestem już trochę za stary na przygody pajęczaka, którego uwielbiałem jako dzieciak. Wolę śledzić jego przygody na łamach innych komiksów i dużych crossoverów.
Ocena: 6/10
Pingback: Szczęście Parkera czyli Pająk Powraca! - CZYTAJ KOMIKSY
Pingback: Superman - Rok Pierwszy (Black Label) - Recenzja | Czytaj Komiksy