Lucky Luke tom 18 – Rywale z Painful Gulch
Kolejny album z przygodami Lucky Luke’a zatytułowany Rywale z Painful Gulch trafił w moje ręce. Jest to jeden ze starszych albumów dlatego można się po nim spodziewać naprawdę dużo. Zwłaszcza że duet Rene Goscinny i Morris nigdy nie zawodzi i łączy ze sobą humor i przygodę. Co prawda nie spotykamy w tym albumie braci Daltonów, ale problem, jaki został tu przedstawiony jest ponadczasowy. Na myśl przychodzi mi do głowy polski film zatytułowany Sami Swoi. Dlaczego? Przekonacie się już za chwilę!
Tym razem dzielny rewolwerowiec trafia do niewielkiego miasteczka Painful Gulch. Rządzą w nim dwa skłócone klany – O’Harów i O’Timminsów. Miejscowość nie może się rozwijać z powodu nieustannych awantur i strzelanin. Najgorsze jest jednak to, że z celnością obu klanów nie jest za dobrze. Przez co cierpią głównie mieszkańcy. W tym grabarz, który nie ma nic do roboty i zastanawia się, czy nie zwinąć interesu. Lucky Luke zostaje jednogłośnie wybrany na burmistrza, który ma zmienić obecną sytuację. Czy uda mu się pogodzić zwaśnione klany i zaprowadzić porządek w miasteczku Painful Gulch?
O czym jest Painful Gulch?
Jak to zwykle bywa w przypadku komiksów Lucky Luke historia jest prosta i ponadczasowa. Nie mylić oczywiście z prostacką, ponieważ duet Morris i Rene Goscinny to świetni autorzy z genialnymi pomysłami. Już od samego początku historii mamy zarysowane, o co chodzi. Przedstawiciele obu klanów mają jakąś charakterystyczną cechę. O’Timminowie mają gigantyczne nosy, a ich sąsiedzi klan O’Harów ma wielkie odstające uszy. Dzięki temu zdecydowanie łatwo ich rozpoznać. Jak to zwykle w takich historiach bywa, nikt nie ma zielonego pojęcia, od czego zaczął się spór. Bardzo dobrym pomysłem jest ustawienie Lucky Luke’a w zupełnie nowej roli. Kilkakrotnie był on mianowany szeryfem, ale nigdy burmistrzem miasteczka. To, co mnie zaskoczyło w tym albumie to pokazanie, że nasz Samotny Kowboj ma pewne granice i może mu się skończyć cierpliwość. Oczywiście kombinuje na wszelkie sposoby jak pogodzić klany z korzyścią dla miasteczka. Nie zabraknie tu zabawnych sytuacji, humoru sytuacyjnego i ciętych ripost Jolly Jumpera.
Lucky Luke to nie tylko świetna fabuła, ale również rysunki. Morris genialnie oddaje klimat Dzikiego Zachodu, a fani cyklu będą zadowoleni, ponieważ jego styl jest niezmienny. Nie to, co dziwne eksperymenty graficzne w albumie Lucky Luke Prorok, gdzie efekt nie był zbyt atrakcyjny. Sięgając po albumy z przygodami Samotnego Kowboja nigdy się nie zawiodłem. Zwłaszcza przy tych starszych opowieściach. W przypadku historii Rywale z Painful Gulch bawiłem się świetnie. Zwłaszcza że sytuacja konfliktu sąsiedzkiego jest nam znana i przypomina kultowy polski film Sami Swoi. Oczywiście w mniejszym aspekcie. Niby historia i problem stary jak świat, jednak nadal bawi i sprawia, że uśmiechamy się pod nosem. Dlatego nie jest ważne czy jesteś fanem serii, czy dopiero chcesz sięgnąć po ten cykl album Lucky Luke tom 18: Rywale z Painful Gulch to pozycja, którą warto przeczytać.
Ocena: 9/10
Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
- Tytuł: Lucky Luke tom 18: Rywale z Painful Gulch
- Scenariusz: Rene Goscinny
- Rysunki: Morris
- Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
- Wydawnictwo: Egmont
- Data wydania: 02.09.2020 r.
- Liczba stron: 48
- Cena: 24,99 zł
Pingback: Smerfy tom 3 - Smerfetka - Recenzja - Czytaj Komiksy